W pół drogi – film o chorym na raka mózgu
(Halt auf freier Strecke, premiera 2011r.) „W pół drogi” – film niemieckiego reżysera Andreasa Dresena to wzruszający zapis walki z chorobą nowotworową (glejakiem wielopostaciowym), powolnego odchodzenia oraz żegnania się ze światem i najbliższymi.
Frank, to spełniony zawodowo pracownik, szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dorastających dzieci. O jego chorobie dowiadujemy się już w pierwszej scenie filmu. W lekarskim gabinecie neurochirurg przekazuje mu diagnozę – złośliwy guz mózgu i kilka miesięcy życia.
W trakcie rozmowy z lekarzem, w jego gabinecie dzwoni telefon (ta scena nie była zaplanowana w scenariuszu). Podczas gdy neurochirurg (gra go prawdziwy lekarz) ustala termin kolejnego zabiegu, widz patrzy na dwójkę przerażonych ludzi, których świat właśnie wywrócił się do góry nogami. Od tej pory ich rzeczywistość będzie naznaczona codziennymi zmaganiami z chorobą, próbą funkcjonowania w świecie, który toczy się naprzód i świadomością zbliżającej się śmierci.
Choroba czyni olbrzymie spustoszenie nie tylko w organizmie Franka, ale także w jego relacjach rodzinnych. Z jednej strony choroba scala i jednoczy domowników, a z drugiej oddala i dzieli. Na raka choruje nie tylko pacjent, ale i w pewnym sensie cała jego rodzina. W relacjach pojawia się bliskość, czułość, wspólnota i poświęcenie, ale również frustracja, zmęczenie i bezradność. Choroba nowotworowa to trudna próba dla chorego i jego najbliższych.
Frank przestaje rozpoznawać przedmioty, bliskich, ale też coraz bardziej samego siebie. Bywa nieznośny i coraz bardziej obcy dla dzieci i żony, która bardzo przeżywa chorobę męża. Mimo swego heroizmu i czułości jest potężnie zmęczona. W chwili kryzysu wyzna swojej matce: „Chciałabym, aby już umarł”. Stara się jednak zrozumieć, że za kaprysy i agresję Franka odpowiada jego choroba, a nie on sam. Szuka w mężu śladu kogoś, kto czuje, myśli i jest kimś więcej niż odzieraną przez chorobę z godności ludzką rośliną.
Świadkiem choroby Franka jest iPhone. Przy jego pomocy mężczyzna prowadzi swój intymny wideodziennik i dokumentuje postępy choroby. Z czasem, jego zapiski stają się coraz bardziej surrealistyczne. Guz zaczyna żyć własnym życiem, a namacalny świat okazuje się coraz bardziej nieuchwytny.
Nie ma w tym filmie wadzenia się z Bogiem. Film „W pół drogi” nie daje religijnego pocieszenia i typowo dla kina zachodnioeuropejskiego ukazuje śmierć z perspektywy ludzi niewierzących. W poruszającej scenie wizyty w domu pogrzebowym bohater zastanawia się nad wyborem trzech utworów, które będą wykonane nad jego grobem, m.in. rockowej grupy Nirvana.
Andreas Dresen nie pozostawia widzowi wyboru: podglądanie walczącej z chorobą rodziny musi przekształcić się w bolesne i pozbawione dystansu towarzyszenie głównemu bohaterowi. Film „W pół drogi” to wstrząsająca opowieść o odchodzeniu z tego świata, która staje się dla widzów prawdziwym sprawdzianem współodczuwania. Pokazuje proces przemiany, jakiej podlega człowiek. W piękny, alegoryczny sposób oddaje ją także w naturze. Świat za oknem mieszkania Franka szarzeje i pustoszeje wraz z nadchodzącą zimą. Wśród członków rodziny rośnie jednak akceptacja tego, co nieuniknione. To czego nie mogą zmienić, muszą spróbować jakoś zaakceptować.
„Moim marzeniem jest, żeby widz zareagował na ten film, tak jak ja: trzeba zmierzyć się z tym trudnym tematem, a potem – wrócić do życia”. Dresen ma rację – z tematem śmierci powinien spróbować zmierzyć się każdy, bo każdego ona czeka. „W pół drogi” to film będący do tego bardzo dobrym pretekstem.
(Glejak wielopostaciowy glioblastoma multiforme to jeden z najbardziej złośliwych nowotworów o skrajnie niekorzystnym rokowaniu – średnia przeżycia od diagnozy to zaledwie kilkanaście miesięcy. Naciekający charakter guza sprawia, że jest on niezwykle trudny do usunięcia w całości. Pomimo chirurgicznej resekcji, naświetlań i agresywnej chemioterapii szybko powraca, rośnie i stopniowo upośledza pracę kolejnych fragmentów mózgu – aż do śmierci.)
W pół drogi – film (trailer, fragment, video)